Poznański Festiwal Herbaty Zaparzaj! czyli… skupienie na herbacie…

Następnego dnia po zakończeniu trzeciej edycji Poznańskiego Festiwalu Zaparzaj! obudziłam się pełna nowych pomysłów na kolejną odsłonę herbacianego święta… A jednak bardziej niż nowe idee zaparzajowe odczuwałam smutek, że tegoroczny Zaparzaj! już się zakończył, a przede wszystkim, że porozjeżdżali się moi herbaciani przyjaciele…

Czasami trudno jest pielęgnować radość, chociaż nawet jeśli to nie pozostanie, jest piękne, że było*…

Piękne było, że w ogóle udało się nam tegoroczny Zaparzaj! zorganizować, pomimo różnych przeciwności losu, z jakimi zmagał się każdy z organizatorów 😉 Zaangażowanie, z jakim garstka ludzi dobrej woli: Macio, Darek, Michał, Hania, Ania, Agata, Czarek, Ewa, Krzysiek, Maciej i Kwietna oraz nasi najwspanialsi na świecie wolontariusze, działała na Zaparzaj! jest jedną z najpiękniejszych i najradośniejszych rzeczy jakie miałam przyjemność i zaszczyt współ-przeżywać 😉 Jestem też pełna wdzięczności dla wszystkich zaparzajowych prelegentów, którzy z zaangażowaniem i pasją dzielili się swoją niebywałą wiedzą i przebogatym herbacianym doświadczeniem, oraz dla wystawców, dzięki którym zapasy herbaciano- ceramiczne powinny nam na jakiś czas wystarczyć 😉

Piękne było to, że do Poznania zjechali naprawdę wybitni herbaciarze i ceramicy herbaciani; że pogoda się nam w miarę udała, a kiedy się nie udawała krzyżując plany zaparzania na trawie, to okazało się, że można zaparzać herbatę w innej przestrzeni a napary smakują nowymi doznaniami…

Piękne było to, że widziałam całą masę uśmiechniętych, zadowolonych twarzy, słyszałam słowa: ten festiwal pokazał mi herbatę w innym świetle; nie wiedziałam, że herbata może być tak różnorodna i fascynująca…

Piękne było też to, że zostałam zmuszona do parzenia herbaty, co stało się dla mnie nowym i jakże niezwykłym doświadczeniem herbacianym…Tak powstał punkt zaparzajowego programu: „Skupienie na herbacie”, którego ideą było przygotowanie herbaty dla kameralnego grona osób i niespieszna degustacja unikatowej herbaty hei cha skoncentrowana na wsłuchaniu się w smak i zapach herbaty i świadomym docenieniu cha xi. Aranżacja przestrzeni herbacianej była przeze mnie i Roberta przygotowana na długo przed Festiwalem; użyliśmy kilku elementów, którymi chcieliśmy m.in. wyrazić wdzięczność dla Mistrza Rong Tre, który ręcznie wykonuje bambusowe miarki/ prezentery herbaciane czy podziękować za podkładkę herbacianą od pani Hiromi oraz japońskie podstawki pod czarki, które wspaniale współgrały z przeznaczonymi dla gości delikatnymi czarkami z chińskiej porcelany oraz czajniczkiem wykonananym przez Mistrza Xiao Shan z Jingdezhen.

Tajwański termos do herbaty był kolorystycznie pasującym elementem do kompozycji a na dodatek sam w sobie jest przedmiotem ciekawym i całkiem funkcjonalnym.

Każdy element miał swoją historię i znaczenie. W ostatniej chwili dodaliśmy element polski – lniany obrus oraz aranżację roślinną, którą spontanicznie skomponował Robert na fragmencie dachówki z mchem i delikatnymi kwiatkami. Element roślinny pojawił się także, gdy okazało się, że nie mamy do dyspozycji szpilki herbacianej czyli pałeczki do zgarniania liści do czajniczka; wtedy Robert znalazł gałązkę uroczo zakończona listkami i meleńkimi pączkami kwiatów…

Te 20 minut skupienia na herbacie były dla mnie wyjątkowym momentem absolutnego wyciszenia, skoncentrowania się na każdym ruchu, na każdym dźwięku płynącym z przygotowania herbaty; to był czas, kiedy zapomniałam o wszystkim co mnie otacza poza salką, w której parzyłam herbatę, Robertem, który opowiadał o ceremonii i gośćmi słuchającymi i smakującymi napar…I myślę, że mogę powiedzieć, iż ten czas skupienia, bez hałasu, bez zbędnych słów, bez muzyki był dla mnie najbardziej intensywnym doświadczeniem herbacianym. Była to swoista medytacja przy herbacie, która dała mi dużo spokoju i radości… Tym bardziej było to dla mnie zaskakujące, że zwykle przy herbacie dużo rozmawiam i się śmieję…

   

I teraz, gdy o tym myślę – już dwa tygodnie z hakiem po zakończeniu Festiwalu – dochodzę do wniosku, że dla mnie osobiście, ten moment skupienia się na herbacie był kwintesencją Zaparzaj! – zdystansowanie się do zgiełku otaczającego świata i pełna koncentracja na smakowaniu herbaty. I chyba rzeczywiście tegoroczna edycja Festiwalu Herbaty była mniej dynamiczna niż jej poprzednie wydania…Najwyraźniej Zaparzaj! jak herbata nieustannie pokazuje inne oblicza…

Dość wyraźnie brzmi we mnie radość z przeżytego święta i spotkania się ze znajomymi herbaciarzami z całej Polski; radość z nowych znajomości z ludźmi, którzy z zachwytem odkrywają świat herbaty…zadowolenie i poczucie szczęścia przeplatają się wciąż z doświadczeniem smutku i utraty po wyjeździe herbacianych przyjaciół… ale o tym trzeba zapomnieć, bo…Zapominanie jest wyrazem duchowej dyscypliny i ma coś wspólnego z podążaniem dalej. Daodejing (Tao-te-king) powiada, że Mędrzec nie zatrzymuje się przy swoim sukcesie, idzie natychmiast dalej. Oczywiście, to samo odnosi się także do niepowodzenia i do pragnienia bycia pamiętanym. Ty też pogódź się z tym, że czasem mylnie Cię oceniają, i idź dalej. Bywamy, z niewyjaśnionych powodów, wikłani w szczęśliwe okoliczności i tak samo w nieszczęśliwe. Zgodzić się trzeba na obydwa ich rodzaje. I zaniechać pytania: Dlaczego? Albowiem każda odpowiedź jest ucieczką przed tym, co jest i co działa.

 

Z całego serca dziękuję Ani i Marcinowi Bohdziewiczom za zdjęcia dokumentujące momenty skupienia na herbacie ❤

*wszystkie cytaty: B.Hellinger

 

 

 

8 myśli na temat “Poznański Festiwal Herbaty Zaparzaj! czyli… skupienie na herbacie…

    1. 😀 Robercie, dziękuję za miłe słowa i zaraźliwy entuzjazm 🙂 Szkoda, że znów nie udało się nam spotkać na Zaparzaj! 😦 nie tracę nadziei na spotkanie przy herbacie 🙂

      Polubienie

Dodaj komentarz